wtorek, 31 stycznia 2012

Audrey Niffenegger: "Zaklęci w czasie"

Autor: Po drugiej stronie... dnia stycznia 31, 2012



Autor: Audrey Niffenegger
Tytuł: "Zaklęci w czasie"
Wydawnictwo: Nowa Proza
Stron: 640



"Ulotna, niemal przezroczysta chwila. Nic nie rozumiałem, aż wszystko stało się jasne. Patrzę, jak do tego doszło. Chcę być nami oboma naraz, poczuć raz jeszcze, jak po raz pierwszy przyszłość miesza się z teraźniejszością. Ja zdążyłem się jednak już do tego przyzwyczaić, jest mi z tym dobrze, więc pozostaję z boku, przypominając sobie, jak cudownie było mieć dziewięć lat i jak nagle dowiedziałem się, że mój przyjaciel, przewodnik, brat tak naprawdę jest mną. Mną, tylko mną. I wynikająca z tego samotność."


Parę tygodni temu na którymś z blogów natrafiłam na recenzję książki „Żona podróżnika w czasie”. Ta notka otwarła w mojej głowie wspomnienia: migawki scen z filmu lub zwiastunu, który musiałam w całości lub fragmentach oglądać parę lat temu, nakręconego na podstawie owej książki. Ponieważ tematyka jest tu niebanalna, od razu było jasne, że powieść muszę przeczytać. Do mnie książka trafiła pod innym tytułem – „Zaklęci w czasie” – jednak chodzi cały czas o tę samą pozycję.

Clare i Henry spotkali się po raz pierwszy, gdy ona miała sześć, a on trzydzieści sześć lat. Wiele lat później odnaleźli się w Chicago – ona, dwudziestoletnia studentka sztuk pięknych i on, dwudziestoośmioletni bibliotekarz. Trzy lata później zostali małżeństwem. Niemożliwe? Nic bardziej mylnego, bowiem Henry cierpi na intrygującą, niezdiagnozowaną wcześniej chorobę – przenosi się w czasie. Jego rozregulowany zegar biologiczny rzuca go w przeszłość bądź przyszłość w sposób niekontrolowany – Henry nigdy nie wie kiedy i gdzie się przeniesie, po prostu nagle znika, zostawiając po sobie kupkę ubrań. W nowym miejscu pojawia się kompletnie nagi, zdezorientowany i potwornie głodny. Miłość tej dwójki zostaje więc wystawiona na najcięższą z prób – uczucie odmierzane kolejnymi spotkaniami, niepewność jutra. Henry jest niewolnikiem swojego ciała i nikt nie potrafi go wyleczyć, a Clare nie może mu pomóc – może tylko biernie obserwować swojego męża i czekać, aż znów do niej wróci.

Książka Audrey Niffenegger jest niesamowita i na długo zapada w pamięć. Muszę chyba dopisać ją do listy moich ulubionych powieści, gdyż wywarła na mnie piorunujące wrażenie. Co prawda mam trochę zastrzeżeń co do stylu, ale przymykam już na niego oko. To historia trudnej miłości, rodzącej się w niewytłumaczalnych okolicznościach. Henry i Clare zdają się być sobie pisani – gdy dziewczynka dorasta Henry wielokrotnie ląduje na Łące, zbliżając się do niej i powoli odkrywając przed nią sekrety ich przeznaczenia. Nastoletnia Clare jest coraz bardziej pewna uczuć żywionych do przybysza z przyszłości. Z utęsknieniem wyczekuje dat kolejnych spotkań, jakie podyktował jej kiedyś Henry. Jednocześnie boi się zbliżającej się dwuletniej przerwy, jaka czeka ich przed właściwym spotkaniem w teraźniejszości. Bo nie tylko miłość, ale właśnie czekanie i wiążąca się z tym niepewność i tęsknota są wiodącym tematem tej książki. Ile jesteśmy w stanie wytrwać, by być z drugą osobą? Ile poświęcić? Jak długo czekać? Małżeństwo z Henrym dla Clare wiąże się bowiem nie tylko ze spełnieniem najskrytszych marzeń, ale i z nigdy nieustającym lękiem o kolejny dzień. I wreszcie sytuacja Henry’ego – jak to jest być człowiekiem, który może spotykać swoje inne wersje? Wyskakującym od czasu do czasu do przeszłości? Powracającym do pewnych chwil z przeszłości? Zlęknionym, zdesperowanym, zmuszonym do kradzieży ubrań czy jedzenia, do przemocy?

Autorka oddaje głos zarówno Clare jak i Henry’emu, przez co możemy obserwować rozterki tej pary z każdej perspektywy. Narracja jest płynna, a przeskoki czasowe nie utrudniają lektury – dzięki umieszczaniu daty i wskazówek o aktualnym wieku bohaterów. Książka jest magiczna, naprawdę warta uwagi. Bardzo mi się podobała i serdecznie polecam wszystkim lubiącym takie klimaty. Historii miłosnych literatura napisała już wiele, ale ta wymyka się wszelkim schematom. No i muszę odświeżyć sobie film :)

Ocena: 5/6

21 komentarze:

Querida on 31 stycznia 2012 22:25 pisze...

Kiedyś wypożyczyłam tę książkę z biblioteki, ale nie udało mi się jej przeczytać. Widzę, że muszę ponownie ją wypożyczyć. :)

pesymistka13 on 31 stycznia 2012 23:14 pisze...

Nie czytałam ale już mam na nią ochotę :)

Pisany inaczej on 1 lutego 2012 05:25 pisze...

Ja czytałem stosunkowo dawno temu, ale niestety książka mnie w żaden sposób nie porwała

kasandra_85 on 1 lutego 2012 07:44 pisze...

Czytałam i również byłam tą ksiązką zachwycona:))
Pozdrawiam!!

Karolka on 1 lutego 2012 08:29 pisze...

Czytałam jakiś czas temu ale nie doczytałam. Taka dla nastolatek moim zdaniem. Zbyt naiwna i zbyt surrealistyczna jak dla mnie. Aczkolwiek cytaty i początek bardzo mnie zachwyciły. Może się podobać.
Pozdrawiam:)

Cyrysia on 1 lutego 2012 08:33 pisze...

Pierwszy raz słyszę o tej książce, ale twoja wysoka nota i szczegółowa recenzja skutecznie mnie do niej przekonują. Chętnie zatem rozejrzę się za pozycją "Zaklęci w czasie".

Irytacja on 1 lutego 2012 10:17 pisze...

Przeczytam z wielką chęcią. Ta pozycja powinna mi się spodobać.
Pozdrawiam!

Unknown on 1 lutego 2012 10:30 pisze...

Nie słyszałam jeszcze o tej książce, ale bardzo mnie zaciekawiła.

Blueberry on 1 lutego 2012 10:33 pisze...

Coś dla mnie ;)

kamyk on 1 lutego 2012 11:42 pisze...

Czytałam i jestem równie zachwycona. Na filmie nie obyło się bez łez. Naprawdę wyjątkowa historia, która na długo zapadnie mi w pamięć ;)

Aleksandrowe myśli on 1 lutego 2012 12:05 pisze...

Bardzo podobała mi się ta książka :)

Cathleen Sural on 1 lutego 2012 14:45 pisze...

Właśnie dziś w nocy skończyłam czytać tę książkę! Przed przeczytaniem twojego postu nie miałam nawet pojęcia, że istnieje jej ekranizacja. Powieść mi się podobała jednak brakuje mi w niej tego "czegoś" co by sprawiło, że zapadłaby głęboko w moją pamięć :)

Zapraszam również na mojego nowo powstałego bloga z recenzjami książek.
public-reading.blogspot.com

Unknown on 1 lutego 2012 15:09 pisze...

Czytałam i ogromnie mi się podobała. Zapadła mi w pamięci zwłaszcza ze względu na jakże oryginalną tematykę. Dodatkowo niedawno przeze mnie oglądana jej ekranizacja odświeżyła mi niektóre wątki z książki :)

Nika on 1 lutego 2012 15:15 pisze...

Jak tylko zobaczyłam tytuł, od razu pomyślałam o "Żonie podróżnika w czasie"... nie wiedziałam tylko, że to ta sama książka ;) Lektura jeszcze przede mną, ale - niestety - widziałam już film. A niestety dlatego, bo nie lubię robić tego w takiej kolejności (najpierw oglądanie, potem czytanie)...W każdym razie sama fabuła bardzo przypadła mi do gustu ;)

Blair on 1 lutego 2012 17:51 pisze...

Uwielbiam tą książkę! Nawet film wyszedł im dobry!

Weronika on 1 lutego 2012 21:03 pisze...

Gdy zobaczyłam to zdanie:"Wiele lat później odnaleźli się w Chicago – ona, dwudziestoletnia studentka sztuk pięknych i on, dwudziestoośmioletni bibliotekarz. " coś we mnie zawrzało. Mój umysł ścisły się zbuntował. Jednak troszkę uspokoiły go kolejne zdania. I chyba właśnie one nakłoniły mnie do przeczytania tej książki:)

Kornelia on 2 lutego 2012 21:31 pisze...

Cudowna, wciągająca i niesamowita.

Larysa on 2 lutego 2012 21:33 pisze...

Wysoka nota, więc kto wie może kiedyś :)

Klaudia on 2 lutego 2012 22:44 pisze...

Koncepcja takich podróży w czasie wydaje się bardzo ciekawa, z przyjemnością przeczytam tę powieść

Alannada on 3 lutego 2012 18:36 pisze...

Chyba mam na oku kilka osób do polecenia, choć sama raczej nie sięgnę ;)

Varia czyta on 6 lutego 2012 13:31 pisze...

kupiłam ją kiedyś za grosze i leży mi na półce. nie wiem jak ją odbiorę, ale myślę, że warto dać jej szansę.

Prześlij komentarz

 

Po drugiej stronie... Copyright © 2014 Dostosowanie szablonu Salomon