sobota, 4 maja 2013

Paolo Giordano: „Samotność liczb pierwszych”

Autor: Po drugiej stronie... dnia maja 04, 2013


Autor: Paolo Giordano
Tytuł: „Samotność liczb pierwszych”
Wydawnictwo: W.A.B.
Stron: 336

Mattia i Alice. Ich losy splatają się w nowej szkole. Każde z nich nosi w sobie traumę z dzieciństwa, która uniemożliwia im normalne funkcjonowanie wśród rówieśników. Obydwoje są outsiderami, padają ofiarami szkolnej przemocy, mają też problemy z własną cielesnością. Nowa przyjaźń nie jest jednak ratunkiem na wszelkie problemy. Choć wiele do siebie czują, nie potrafią wyrażać swych emocji. Poprzez lata, wchodząc w dorosłość, rozpoczynając karierę czy zakładając rodzinę, na przemian zbliżają się do siebie i oddalają. Są bowiem jak tytułowe liczby pierwsze - oddzielone jedyną cyfrą parzystą, która nie pozwala im złączyć się naprawdę.

To, co najbardziej uderzyło mnie w tej książce, to istnienie takiej wewnętrznej zadry, siedzącej gdzieś pod skórą człowieka i nie pozwalającej mu na otworzenie się przed drugą osobą. Co wykształca ranę, nie zabliźniającą się nigdy? Czasem – najczęściej? - wystarczy jedno wydarzenie, jedna chwila, jedno słowo, jeden wybór, za które pokutuje się przez lata. W przypadku Alice było to odłączenie się od grupy na narciarskim szlaku. W przypadku Matti pozostawienie siostry bliźniaczki w parku. Oboje muszą żyć z konsekwencją nietrafnych decyzji. Oboje przez to cierpią, choć każde znajduje inny sposób na zneutralizowanie bólu. Los stawia Mattię na drodze Alice. Oboje odstający od reszty, z sekretami przerastającymi rówieśników. Zbliżają się, ale ich ruchy są przypadkowe, niezdarne. Uciekają od siebie, ale jednak jest coś, co nie pozwala im się zupełnie oddalić. Mijają lata, dorastają, i wciąż są gdzieś obok siebie, i wciąż są daleko.

Paolo Giordano sugestywnie pisze o bólu. Czuje się go, niemal dotyka naszej własnej skóry. A jednak nie rozrzewnia się nad każda tragedią, nie wynosi jej na piedestał – patrzcie, współczujcie. Robi to subtelnie,wplata ją w codzienność. To sposób, który zawsze mnie zachwycał w prozie i dlatego autor zdobył moje serce. Nie każdemu się spodoba – ktoś może stwierdzić, że bohaterowie są nierealistyczni, totalnie nieprzystosowani do życia, a ich sposób postępowania jest nielogiczny. Ale to nieprawda – tragedie zmieniają ludzi. Każdy odbiera je inaczej. Im bardziej skrywa się je przed światem zewnętrzny, tym gorsze spustoszenie sieją wewnątrz człowieka. Niesamowity również jest sposób pokazania miłości, rodzącej się między dwoma zagubionymi osobami – miłości nieporadnej jak oni sami, spłoszonej, bojącej się wyjść z ukrycia.

Na co jeszcze warto zwrócić uwagę? Z pewnością na sposób postrzegania świata Mattiego – chłopak to reprezentant myślenia matematycznego, umysł ścisły, podporządkowany liczbom. W odczuciu bohatera rzeczywistość można scharakteryzować matematyką. Z jego myślenia rodzi się jedna z najpiękniejszych partii tekstowych w książce, którą cytuję poniżej. Cytat pewnie dłuższy niż moja mikro recenzja, ale uważam, że jest wart uwagi, i zamieszczam go bez skrótów. To ten fragment daje wytłumaczenie czym/kim są tytułowe liczby pierwsze i dlaczego ich przeznaczeniem jest dożywotnia (?) samotność. A książkę polecam :)

„Liczby pierwsze dzielą się tylko przez 1 i przez siebie. Stoją na swoich miejscach w nieskończonym szeregu liczb naturalnych, ściśnięte, jak wszystkie, między dwiema innymi liczbami, ale mają w sobie coś, co różni je od innych. To liczby podejrzliwe i samotne, i dlatego fascynowały Mattię. Czasami myślał, że znalazły się przypadkowo w tym ciągu, uwięzione jak perełki nawleczone na nitkę. Podejrzewał też, że i one wolałyby nie różnić się od innych, być zwykłymi liczbami, tylko że z jakiegoś powodu nie potrafiły. Ta druga myśl nachodziła go przeważnie wieczorem, w tych chwilach, gdy przed snem przesuwał mu się przed oczami chaotyczny korowód obrazów, co zdarza się tylko wtedy, gdy umysł jest zbyt osłabiony, by się okłamywać.

Na pierwszym roku studiów Mattia dowiedział się, że wśród liczb pierwszych niektóre są jeszcze bardziej szczególne. Matematycy nazywają je liczbami pierwszymi bliźniaczymi. Są to pary liczb pierwszych, które z sobą sąsiadują, albo raczej prawie sąsiadują, bo między nimi stoi zawsze liczba parzysta, która nie pozwala im się stykać naprawdę. Liczby takie jak 11 i 13, 17 i 19, 41 i 43. Kto ma cierpliwość, by kontynuować liczenie, odkrywa, że liczby bliźniacze, im większe, tym są rzadsze. Natrafia na liczby pierwsze coraz bardziej odosobnione, zagubione w przestrzeni wypełnionej samymi tylko cyframi, w której panuje cisza i rytmiczny porządek. Pojawia się wtedy niepokojące podejrzenie, że napotkane dotąd pary były przypadkowe, a prawdziwym przeznaczeniem liczb pierwszych jest samotność. Później, kiedy nadzieja znika, a liczenie zaczyna nużyć, niespodziewanie trafia się znowu para liczb bliźniaczych, uczepionych jedna drugiej. Wśród matematyków powszechne jest przekonanie, że jakkolwiek długo by się liczyło, zawsze napotka się kolejną parę, chociaż nikt nie będzie wiedział gdzie, dopóki tego nie odkryje.

Mattia uważał, że Alice i on są takimi właśnie bliźniaczymi liczbami pierwszymi, samotnymi i zagubionymi, bliskimi sobie, ale nie na tyle, by naprawdę się zetknąć. Nigdy jej tego nie powiedział.”

7 komentarze:

Querida on 4 maja 2013 22:59 pisze...

Raczej dłuższy czas temu zwróciłam uwagę na tę książkę, a potem kompletnie o niej zapomniałam. Chyba czas w końcu się za nią rozejrzeć. :)

Claudine on 4 maja 2013 23:35 pisze...

Zaciekawiła mnie ta książka, ale nie wiem czy się za nią rozejrzeć.

SpokoWap on 5 maja 2013 11:18 pisze...

Kojarzę film pod takim tytułem, zapewne ekranizacja :) Lubię tego typu historie, tytuł dodany do listy książek, które koniecznie chce przeczytać.

Kaśka Pe. on 5 maja 2013 12:40 pisze...

Początkowo myślałam, że to Coelho ;) interesująca książka.

Unknown on 5 maja 2013 14:10 pisze...

Podobnie jak Piotr kojarzę film o podobnym tytule. Jeżeli zaś chodzi o książkę to nie lubię smętnych historii opowiadających o problemach, bólu itp. Jakoś jestem po nich źle nastrojona. Ostatnio raczej sięgam po prostszą tematykę która działa na mnie pozytywnie :)

Magda on 7 maja 2013 19:19 pisze...

jedna z książek, które mam na priorytetowej liście "do przeczytania" :)

Anonimowy pisze...

Nigdy wcześniej nie słyszałam o tej autorze. Ale Twoja recenzja brzmi naprawdę ciekawie. Z chęcią poznam tę książkę oraz twórczość pisarza.

Prześlij komentarz

 

Po drugiej stronie... Copyright © 2014 Dostosowanie szablonu Salomon