poniedziałek, 8 lipca 2013

Denise Kiernan: "Dziewczyny atomowe"

Autor: Po drugiej stronie... dnia lipca 08, 2013



Autor: Denise Kiernan
Tytuł: "Dziewczyny atomowe"
Wydawnictwo: Otwarte
Stron: 440





„Dziewczyny atomowe” to nie tylko opowieść o tym jak powstawał najgroźniejszy z wojennych wynalazków – bomba atomowa – ale przede wszystkim o wysiłku ludzi, pracujących nad bronią masowego rażenia przez lata oraz o mieście, które zbudowano praktycznie od zera, by dokonać tego niesamowitego odkrycia. Cudownego? Czy może katastrofalnego w skutkach?

Celia, Toni, Jane, Kattie, Virginia i wiele innych – to kobiety, za pośrednictwem których autorka książki stara się nam opowiedzieć o latach wyrzeczeń i ciężkiej pracy, którym przyświecał jeden cel – zakończyć wojnę. Kiedy dokonano pierwszych spektakularnych odkryć w dziedzinie chemii i fizyki, kiedy okazało się, że jądro atomu jest rozszczepialne, kiedy w wyniku tego procesu otrzymano zdumiewającą ilość energii – publikacje na ten temat przestały się ukazywać. Nie można było pisać i rozmawiać o energii jądrowej, a Stany Zjednoczone w wielkiej tajemnicy zaczęły pracować nad Projektem, mającym wykorzystać tę cenną wiedzę. Trzeba było niesamowicie wielkiego wkładu, by dokonać czegoś, co zmieniło bieg historii. Zaczęto budować fabryki od podstaw, do miasta sprowadzać pierwszych pracowników – a więc trzeba było zapewnić im również warunki mieszkaniowe. Tak pojawiły się pierwsze campingi, bursy, hotele i domki. Do Oak Ridge ściągano rzesze ludzi – od pracowników fizycznych, takich jak sprzątaczki i budowlańcy, po osoby mające obsługiwać kalutrony, sekretarki, strażników, lekarzy i pielęgniarki, a wreszcie i wybitnych naukowców. Powstawały stołówki, sklepy, kluby, otwierano kolejne skrzydła szpitala. W szczytowym okresie miasto zamieszkiwało ponad 100 tysięcy ludzi. Stworzyli społeczność, która choć powstała sztucznie, domagała się jednak swoich praw. Ludzie mieli swój kościół, chodzili na potańcówki, umawiali się po pracy, szukali rozrywki, łączyli się w pary. Wszystkiemu jednak towarzyszyła niepokojąca aura tajemniczości – nikt tak naprawdę nie wiedział czym jest Oak Ridge, nad czym się tu pracuje i dokąd to wszystko zmierza. Małżonkowie nie mogli ze sobą rozmawiać o wykonywanej pracy, listy do rodzin były cenzurowane, każdy kto „powiedział za wiele” był natychmiast zwalniany z pracy i musiał opuścić teren miasteczka.

Denise Kiernan zbierała materiały do książki przez wiele lat. Studiowała publikacje i różne dokumenty, przeglądała zdjęcia. Co najważniejsze – przeprowadziła też wiele wywiadów z ludźmi, z kobietami zwłaszcza, bo to o nich jest ta książka, którzy poświęcili swoje życie Projektowi. Mieli przepracować tam kilka miesięcy, nierzadko spędzili w miasteczku prawie całe swoje życie. Ich relacje, wspomnienia, są osią tej książki. To nie jest sucha opowieść o procesie produkcji paliwa do przerażającej broni, ale historia osób, ściągniętych do pracy w trudnych warunkach, nie wiedzących do końca czym się zajmują. Poznajemy kobiety wyrwane z domów, które w pracy na rzecz państwa widziały nowe możliwości i perspektywy – nie tylko przyzwoite zarobki, ale również nadzieję na zmianę i poprawę swojego życia, a często również założenie rodziny. „Eksperyment społeczny” trwał i miał się dobrze.

Książkę czyta się jak dobrą powieść. Autorka nie zamęcza nad naukową terminologią (choć samemu procesowi fizycznemu również poświęca wiele uwagi), zbliża się do człowieka, a przede wszystkim opisuje miasto, miejsce niespotykane i jedyne w swoim rodzaju. Nie ocenia – pozostawia to nam. Wszyscy wiemy, jak zakończyło się zapoczątkowane w Oak Ridge doświadczenie – bomby atomowe, zrzucone na Hiroszimę i Nagasaki, zabiły ponad 100 tysięcy osób, a niebezpieczne promieniowanie zabijało nadal jeszcze długi czas po eksplozji. To byli niewinni ludzie. Choć ataki przyczyniły się do kapitulacji Japonii i zakończenia II wojny światowej, co w miasteczku i na całym świecie powitano z ulgą i wielką radością, nie można zapominać, że kosztem takiego obrotu sprawy była śmierć. Śmierć przerażająca. Choć znamy historię, czytając tę książkę nie do końca jesteśmy sobie w stanie wyobrazić, jakie będą konsekwencje pracy bohaterów, których darzymy sympatią, a później, na końcu, zostajemy zmiażdżeni. I zapada cisza. Refleksja nad tym czy musiało do tego dojść i czy praca tych tysięcy ludzi przyniosła więcej dobrego niż złego, należy już do nas. „Dziewczyny atomowe” są tylko zapisem tych kilku lat intensywnych działań, przynoszących kres straszliwej wojnie. Tylko co zrobić z tą historią dalej? Jak się z nią pogodzić?

Książka jest bardzo dobra, a tłumaczenie wyśmienite. Edytorsko też jest świetnie. Podobała mi się tez nieco większa czcionka i format książki - bardzo dobrze się tak czytało. Polecam nawet tym, którzy unikają tematów wojennych, bo sama do nich należę. Jest ciekawa, zgłębia nie tylko fakty naukowe, ale również problemy społeczne, polityczne i egzystencjalne, pozostawiając miejsce na własne przemyślenia. Jest publikacją trudną, ale ważną. Nie można przejść obok tej książki obojętnie. To kawałek historii, naszej historii.



Dziękuję Wydawnictwu za możliwość przeczytania książki.

Do kupienia np. tu.

9 komentarze:

Ewa Książkówka on 8 lipca 2013 12:46 pisze...

Czekam na tę książkę,dlatego cieszę się, że ją tak dobrze oceniasz. :) Nieco większa czcionka też mnie cieszy, bo zdecydowanie łatwiej czyta się takie książki. :)

Moje książki on 8 lipca 2013 12:49 pisze...

Sama jestem mniej wiecej w polowie... Nie naleze do osob ktore czesto siegaja po taka tematyke ale ksiazka faktycznie robi wrazenie. Choc przyznaje ze jak dla mnie opisow samego procesu fizycznego jest jednak ciut za duzo. Mam bardzo ograniczon wiedze w tych kwestiach wiec po prostu niewiele z tego rozumiem. Mimo to i u mnie ocena bedzie prawdopodobnie wysoka.

Po drugiej stronie... on 8 lipca 2013 12:59 pisze...

Na początku trochę jest tych opisów, jak to się wszystko zaczęło, ale potem już prawie w ogóle, autorka bardziej skupia się na biografiach :)

Fuzja on 8 lipca 2013 13:28 pisze...

Zastanawiałam się nad sięgnięciem po tę pozycję i teraz już w stu procentach jestem przekonana, że chce ją mieć w swojej biblioteczce. Zapowiada się naprawdę fantastyczna literatura faktu. Samo budowanie bomby atomowej może nie koniecznie mnie interesuje, natomiast faktycznie z ciekawością poznałabym losy ludzi, pracujących nad tą śmiercionośną bronią. Zresztą intrygujący wydaje się też fakt funkcjonowania takiego sztucznie stworzonego miasteczka... :)

Tirindeth on 8 lipca 2013 18:59 pisze...

Zupełnie by mnie ta książka nie zainteresowała, gdyby nie Twoja recenzja. Jeśli nie ma nudy, dokumentalnego bełkotu i terminologii, której zwykły człowiek nie jest w stanie zrozumieć, to jestem na tak - chętnie przeczytam książkę o tych niezwykłych kobietach :)

Karolka on 8 lipca 2013 19:31 pisze...

Już kiedy ją zobaczyłam w zapowiedziach zainteresowała mnie, ale czekałam na pierwsze recenzję - po przeczytaniu twojej coraz bardziej skłaniam się do tego, że chcę ją mieć :D

Aneta Wojtiuk on 8 lipca 2013 21:07 pisze...

Naprawdę zainteresowałaś mnie tą powieścią. Będę musiała koniecznie się za nią rozejrzeć.

Sylwia (nieperfekcyjnie.pl) on 8 lipca 2013 21:34 pisze...

Książka dotarła dzisiaj do mnie i już wizualnie robi wrażenie. Nie mogę doczekać się momentu, kiedy zapoznam się z zawartością "Dziewczyn atomowych". Zapowiada się wyśmienicie.

Tosia on 9 lipca 2013 14:22 pisze...

Widać, że to bardzo rzetelna książka, skoro autorka przygotowywała się do niej tak długo :)

Prześlij komentarz

 

Po drugiej stronie... Copyright © 2014 Dostosowanie szablonu Salomon