wtorek, 28 stycznia 2014

J.S. Foer: "Zjadanie zwierząt"

Autor: Po drugiej stronie... dnia stycznia 28, 2014



Autor: J.S. Foer
Tytuł: "Zjadanie zwierząt"
Wydawnictwo: Krytyka Polityczna
Stron: 320




Już od paru tygodni zabieram się do napisania choć kilku słów o książce J.S. Foer'a „Zjadanie zwierząt”. Być może słyszeliście o niedawnej akcji w Tesco – ktoś porozklejał naklejki z kodami QR na tamtejszych produktach mięsnych i nabiałowych, odsyłające do drastycznego filmiku. Materiał pokazywał jak nieludzko traktowane są zwierzęta hodowlane na fermach. Książka o której dziś wspominam uwrażliwia na tę samą kwestię – zjadając zwierzęta na co dzień może nie do końca zdajemy sobie sprawę z drogi, jaką przebyło mięso znajdujące się na naszym talerzu oraz z tego, jak nafaszerowane i niebezpieczne może być dla naszego zdrowia.

"- Najgorzej było pod sam koniec. Najwięcej ludzi zginęło właśnie wtedy. Każdy dzień mógł być ostatnim. Raz jakiś rosyjski chłop przyniósł mi z domu kawałek mięsa, gdy zobaczył, w jakim jestem stanie.
- Uratował ci życie.
- Nie zjadłam tego mięsa.
- Jak to?
- To była wieprzowina. Nie zjadłabym wieprzowiny. 
- Czemu?
- Jak możesz pytać czemu?
- Bo jest nieczysta?
- Oczywiście.
- Ale przecież chodziło o twoje życie.
- Jeśli nic się nie liczy, nie ma sensu ratować czegokolwiek." 


Choć Foer mieszka w Ameryce i opisuje głównie tamtejszą gospodarkę, metody chowu oraz rynek spożywczy, tematykę tej książki możemy odnieść i do naszego środowiska. Oczywiście, normy unijne mają rzekomo rozprawiać się z podobnym niehumanitarnym, bestialskim traktowaniem zwierząt, jednak w praktyce wygląda to różnie i warto zdawać sobie z tego sprawę. Foer zgłębił temat bliżej w momencie, gdy na świat miał przyjść jego syn. Zaczął wtedy zastanawiać się nad swoim jadłospisem, nad zdrowym żywieniem, myśleć o tym co byłoby dobre dla jego dziecka. Zaczął czytać, badać, podróżować, oglądać na własne oczy... Jego skrupulatna, wnikliwa praca, można by rzec, śledcza, dała wstrząsający owoc. Trzeba mieć mocne nerwy, by przedzierać się przez kolejne strony. I, co zrozumiałe, przez jakiś czas człowiek nie może nawet patrzeć na mięso. I co najważniejsze – Foer daje nam wolny wybór, nie nawołuje do przejścia na wegetarianizm, nie potępia, nie osądza, ale dzięki jego przemyśleniom sami chcemy zmierzyć się z tą możliwością. Sądzę, że jego praca nie poszła na marne, że wielu ludzi zacznie jeść z głową, że otworzą oczy.

Każdy z nas wie mniej więcej jak to wszystko wygląda, ale rzeczy, jakie „powyciągał” Foer i tak zaskakują. Negatywnie, oczywiście. Sprawa ma dwa dna. Z jednej strony chodzi o okrutne traktowanie zwierząt, o wyrządzanie im ogromnej krzywdy, o znęcanie się, katowanie i wreszcie korzystanie z okrutnych praktyk podczas uboju. Ale jest jeszcze druga strona – my nie tylko wyrządzamy krzywdę zwierzętom, ale też sobie. Produkty mięsne, jakie trafiają na nasze talerze są nafaszerowane taką ilością chemii, sterydów, wypełniaczy, zarazków i innego paskudztwa, że głowa mała. Najlepszym wyjściem byłoby – jeśli nie całkowicie zrezygnować z produktów pochodzenia zwierzęcego – to zdecydowanie je ograniczyć, albo korzystać z mięsa z pewnych źródeł. 

Kiedy następnym razem zamówicie coś w KFC albo przyjdzie Wam ochota na kilka krewetek – dwa razy pomyślicie, czy naprawdę warto. 

Czytałam, że książka jest bardzo źle przełożona. Trudno mi to ocenić – biologia, chemia, genetyka, to nie są moje mocne działki i nie zauważam niuansów, ale myślę, że choć to niedopuszczalne, ogólny wydźwięk treści został zachowany, książka naprawdę otwiera oczy i nie pozostawia nas obojętnymi. Ja, szczerze mówiąc, chyba jeszcze długo nie będę mogła otrząsnąć się po tym tekście. Jak najbardziej namawiam do przeczytania. To pozycja nie tylko dla wegetarian :)

0 komentarze:

Prześlij komentarz

 

Po drugiej stronie... Copyright © 2014 Dostosowanie szablonu Salomon