sobota, 19 września 2015

Włosomaniactwo... bez efektów

Autor: Po drugiej stronie... dnia września 19, 2015
Dawno nie było wpisów z cyklu „Włosomaniactwo” ponieważ... w tej materii niestety stoję w miejscu, cokolwiek bym robiła. A staram się:
  • mycie włosów chłodną lub zimną wodą
  • odżywka po każdym myciu, w miarę jak jest czas: maska, olej
  • serum ochronne na końcówki po każdym myciu i każdego poranka
  • wcierki
  • suszenie włosów chłodnym nawiewem
  • wiązanie włosów na noc, nigdy nie idę spać z mokrymi włosami
  • unikanie prostownicy (gdzieś od roku nie stosuję jej w ogóle na całość, tylko na kosmyki z przodu bo inaczej się wyjść do ludzi nie da, hehe)
  • próbowanie wciąż nowych kosmetyków, szukanie właściwych
  • zero farbowania


A mimo to efektów brak. Podejrzewam, że mam bardzo twardą wodę w mieszkaniu, ale stosujemy filtry. Czasami mam dni, że wydaje mi się, że moje włosy wyglądają gorzej niż kiedykolwiek.
Z czym walczę:
  • puch, puch, puch, zawsze – po umyciu i wysuszeniu włosów, po wyjściu na zewnątrz gdy jest chłodno i wilgotno (a właśnie taki okres się teraz zapowiada niestety), po przebudzeniu i ogólnie – moje włosy zawsze są spuszone cokolwiek bym nie robiła i jakiegokolwiek kosmetyku bym nie używała.
Ulubione kosmetyki (choć trudno mówić o ulubieńcach, gdy efektów pielęgnacji nie ma):
  • serum Rzepa z Joanny i wcierka z tej serii
  • Jantar
  • odżywki Garnier Ultra Doux (aktualnie awokado i masło karite oraz cudowne olejki), Nivea Long Repair
  • maski – Alterra z granatem (na zmianę z odżywką) i Sleek Line mask Repair
  • olej Isana Professional
  • mus z Pantene
  • jedwab w płynie z Green Pharmacy
  • odżywka Dove w sprayu bez spłukiwania
  • szampony – Garnier Fructis wzmacniający z olejkiem z owoców amli, łopianowy z elfa Pharm i Joanna keratyna

A włosy wciąż wypadają jak szalone, puszą się i po każdym myciu wyglądają mniej więcej tak:



Myślę nad jakimś zabiegiem fryzjerkim, ale od razu mówię że keratynowe prostowanie włosów odpada. Racja, po jego zrobieniu miałam włosy śliskie w dotyku i proste jak nigdy, ale bardzo straciły na objętości i spowodował też koszmarne rozdwajanie się końcówek.

Brak mi juz sił.. Macie jakieś rady?

4 komentarze:

Alicja S. on 19 września 2015 11:23 pisze...

Nie mam problemu z puszeniem, ale mam cienkie włosy, chyba z połowę Twoich.. albo jeszcze mniej :) Mam za to inny problem - kołtuny, masakra po rozczesaniu za chwilę znowu kołtun ehh :)

Agnieszka on 19 września 2015 12:46 pisze...

Sama mam problem z puszeniem i jak na razie dalej z tym walczę. Moje włosy wyglądają zdecydowanie lepiej, kiedy używam oleju kokosowego lub lnianego na noc, a rano myję dokładnie metodą OMO. Dwa razy w tygodniu maska (nie tykam Alterry ze względu na skład, za to polecam Biovaxa i jeśli już to keratynową z Kallos). To próbowanie coraz to nowych kosmetyków też męczy i niszczy włosy - każdy kosmetyk ma trochę inny skład, niektóre mogą wysuszać, niektóre mieć więcej protein. Natomiast odradzam olej z Isany :(
I powodzenia na koniec! Nie ma co się poddawać. Jeśli na dłuższą metę nic się nie będzie sprawdzać to polecam sprawdzić porowatość włosa i wtedy dobrać odpowiednie kosmetyki do pielęgnacji :)

Po drugiej stronie... on 19 września 2015 15:27 pisze...

Alicja P => ja po umyciu mam na głowie taką szopę, a następnego dnia włosów jest już jakby o połowe mniej, więc niestety wcale nie są gęste, to tylko takie wrażenie :P

Agnieszka Bielecka => włosy mam wysokoporowate, więc olej kokosowy się w moim przypadku nie sprawdza. Maskę z kallosa keratynową użyłam 2 razy w życiu i miałam włosy po niej tak oklapnięte, jakby tłuste, że chyba jednak nie jest dla mnie. Choć keratyna może zdziałać cuda. Niestety po oleju na noc nie widze róznicy, a że nie mam na to często czasu, przyznam że zaniechałam trochę olejowania. a więc cóz, ciągle próby, dzięki za rady :)

pannaM on 20 września 2015 19:23 pisze...

Jakbym słyszała opis moich włosów ;)
Ja mam podobnie, świadomie pielęgnuję moje włosy już kilka dobrych lat, i co? Wyglądają nieraz gorzej od włosów kobiet, które swoje farbują, prostują itd.
Do tego są takie rzadkie przez wypadanie, które też ma pewnie związek z moją chorą tarczycą...
Jak patrzę na zdjęcia Twoich włosów, to myślę, że jest całkiem dobrze, widzę, że masz dużo baby hairs na swojej głowie, w różnych długościach, więc to może, one powodują, że fryzura wygląda na napuszoną? Ja właśnie mam podobnie. Fryzjerki zazwyczaj mówią, że albo mam zniszczone włosy, albo, że to cieniowanie, tylko jedna zauważyła, że to są młode włoski ;) więc może u Ciebie jest podobnie. Nie poddawaj się! :*

Prześlij komentarz

 

Po drugiej stronie... Copyright © 2014 Dostosowanie szablonu Salomon