„Białe
kołnierzyki”
serial
sezon 1-2
To
amerykański serial, który nawet tytułem przywodzi trochę na myśl
genialne „Garnitury”. Jednak, wbrew pozorom, pozycja mocno
odstaje od wspomnianego tytułu. Gdybym miała określić go w kilku
słowach, byłyby następujące: nudny, nijaki, przewidywalny, bez
pazura, sztywny. Smutna prawda, dlatego drugi sezon porzuciłam w połowie.
Nie mam siły już się z nim „męczyć”.
Serial
dzieje się w środowisku agentów FBI, opierając się na
tradycyjnym schemacie duetu pełnego przeciwieństw. W jednej strony
spokojny i miły, zasłużony agent, Peter – trochę gamoniowaty,
ale oddany pasji pracy. Z drugiej błyskotliwy i przebojowy Neal –
znany policji fałszerz, który wychodzi warunkowo z więzienia, pod warunkiem współpracy. Taka
trochę inna wersja filmu „Złap mnie, jeśli potrafisz”.
Koncepcja całkiem dobra, szkoda tylko, że raczej zmarnowana.
Główną
wadą serialu jest to, że bohaterowie w ogóle nie przyciągają
uwagi. Nie wspominam już nawet o postaciach drugoplanowych, którym
prawie w ogóle nie poświęca się uwagi (a to duży błąd, seriale
opierają się przecież na złożoności wątków), ale również
dwójka głównych bohaterów jest mdła. Każdy kolejny odcinek jest
podobny do poprzedniego, akcja biegnie tym samym schematem. Całość
ratuje może postać Mozzie'go, ekscentrycznego przyjaciela Neal'a,
ale to nie wystarcza. Brak elementu zaskoczenia, brak napięcia i
efektu „wow”. Nawet wstawki komediowe jakoś nie śmieszą. Jak
dla mnie duże NIE.
Nie
polubiliśmy się z tą produkcją, w ogóle.
2 komentarze:
Hmmm... Serial "W garniturach" uwielbiam i szczerze mówiąc przymierzałam się do "Białych kołnierzyków" i pewnie kiedyś się skuszę, żeby przekonać się na własnej skórze, czy przypadnie mi do gustu. Ale masz rację, nie ma co się zmuszać do oglądania - ja w ten sposób m.in. porzuciłam "Mentalistę", w którym mimo całej sympatii dla bohaterów za mało było o nich samych i ich prywatnych historii, a za dużo schematów w każdym kolejnym odcinku... Pozdrawiam!
Obejrzałam chyba 2 odcinki i to by było na tyle ;) Przygodę z serialem uważam za zakończoną, kompletnie mnie do siebie nie przekonał, wszystko było jakieś drętwe i takie sztuczne... Cieszę się, że mamy podobne zdanie :)
Pozdrawiam ciepło,
Ami. z RecenzjeAmi.blogspot.com
Prześlij komentarz