wtorek, 17 maja 2016

Helena Kowalik: "Miłość, zbrodnia, kara"

Autor: Po drugiej stronie... dnia maja 17, 2016




Helena Kowalik: "Miłość, zbrodnia, kara"
Wydawnictwo Muza
416 stron



„Miłość, zbrodnia, kara” – czasem przypadki mają właśnie taką kolejność, jak w tytule książki Heleny Kowalik. Książki gorzkiej, smutnej, odkrywającej okrucieństwo, które właściwie trudno opisać. Aby je uzmysłowić, odsłonić, obnażyć autorka sięga po niecodzienną formę. Sięga do kartotek policyjnych, akt, zeznań świadków na Sali sądowej, by przedstawić autentyczne historie, dziejące się gdzieś w Polsce. Chyba to trafia nas najbardziej – to nie kolejna powieść kryminalna, w której sprawca jest nieuchwytnym, fikcyjnym bohaterem. Tutaj poraża nas prawda. Ludzie potrafią zabijać, potrafią posuwać się do strasznych czynów. A powody? Czasem błahe, zupełnie przypadkowe, innym znów razem wynikające z chorej zazdrości, chęci zysku, konfliktu. Sytuacje, które nigdy nie powinny się zdarzyć, ale niestety mają miejsce.

Książka podzielona jest na kilka tematycznych części, bo zbrodnie da się posegregować w oparciu o ich motyw. Każda z opowieści to kilka kart tej książki, opisanych raczej zdawkowym językiem – ma się naprawdę wrażenie, jakby odczytywało się akty sądowe. A przy tym ogrom, jaki niesie ze sobą każdy kolejny przypadek – myśl o osobach zaangażowanych w sprawę, bliskich pokrzywdzonych, rodzinach zbrodniarzy… Autorka skupia się na różnych postaciach: na ofiarach, na przestępcach, wreszcie na przedstawicielach prawa. Każdy przypadek jest odosobniony, każdy odkrywa coś nowego. Ja zupełnie inaczej zaczęłam patrzeć na system sądownictwa po przeczytaniu kilkudziesięciu stron. Uderzyło mnie, jak z pozoru łatwe do rozwiązania sprawy potrafią ciągnąc się długimi latami.

Książka w odbiorze jest bardzo trudna, przytłaczająca. Trzeba się na to nastawić, trzeba gustować w takiej tematyce – choć oczywiście trochę złowieszczo to brzmi. Ja chociaż uwielbiam seriale kryminalne, książki z tego gatunku trochę mniej. Nie wiem dlaczego, ale zbyt dosłownie je biorę sobie do serca, czuję się niekomfortowo, za bardzo się przejmuję. Tutaj tym bardziej – te krótkie reportaże zbyt silnie oddziaływały na moją wyobraźnię. Dotrwałam tylko do połowy książki. Choć przyznam, że autorka bardzo przyłożyła się do swojej pracy i nadała książce właściwy kształt. Jednak jest to lektura nie dla każdego, i to trzeba podkreślić.

1 komentarze:

Taki jest świat on 18 maja 2016 21:37 pisze...

Coś dla mnie, chociaż lekturę zostawię sobie na czas późniejszy.

Prześlij komentarz

 

Po drugiej stronie... Copyright © 2014 Dostosowanie szablonu Salomon