niedziela, 18 czerwca 2017

"The Expanse", , "Belfer" i krótko o "The 100"

Autor: Po drugiej stronie... dnia czerwca 18, 2017


Dziś inaczej niż zwykle – będzie o kilku serialach, które w ogóle do mnie nie trafiły, rozczarowały, które oglądałam z nadzieją, że może jeszcze się coś zmieni, ale ostatecznie są to tytuły na listę „już do nich nie wrócę”.



"The Expanse", serial, sezon 1


Pierwszym z takich seriali jest „The Expanse”. Wybrałam go dlatego, że miał dosyć mocne recenzje, z opinią, że to najlepsza opera kosmiczna ostatnuch lat. Uwielbiam wszystko, co dzieje się w kosmosie, i przyznam że serial pod tym względem dostarczał naprawdę dobrych wrażeń – akcja toczyła się na odległych planetach, we wnętrzu statków kosmicznych i bazach, zbudowanych przez ludzi lub tych, których ludźmi trudno już nazywać – wychowanych na Pasie czy Marsie. Widowiskowo, pierwsza klasa. Niestety jakość serialu mierzona jest czymś więcej. Chwilę zastanawiałam się nad tym, czego mi tu brakowało, co się stało, i wiem. W moim przypadku był to brak przekonującego głównego bohatera – wystarczyłby chociaż jeden jedyny, którego losy chciałabym śledzić z napięciem. Niestety wśród wszystkich pojawiających się – detektywa Joe Millera, dowódcy statku Jima i jego załogi, czy Chrisjen – pani polityk z drażniącym tonem głosu, nie ma ani jednej postaci, wywołującej we mnie jakiekolwiek emocje. Wszyscy są mdli, nudni, zarysowani dość enigmatycznie. Nie, nie i jeszcze raz nie. Sama fabuła też jest dosyć słaba. Z jednej strony obserwujemy zmagania detektywa, któremu powierzono odnalezienie dziewczyny wplątanej w spisek, z drugiej bohaterów wplątanych w narastający konflikt, mogący doprowadzić do wojny w Układzie Słonecznym.

Serial ma oczywiście swoje momenty, ale jest ich niewiele. Jest dosyć ciemny, ponury i zimny. Ten serial nie angażuje. Słyszymy o konfliktach, o trudnej sytuacji tych, którzy musza żyć poza Ziemią, o buntach i ciemiężeniu, ale… Niewiele z tego widać, niewiele udało się zobrazować. Samym mówieniem o krzywdzie nie da się wywołać współczucia.

"The 100", serial


Kolejnym z takich seriali jest „The 100”. Gdy widzę taki plakat reklamowy jak tutaj – czuję się poruszona. Ale gdy zaczynam oglądać serial, który kierowany jest chyba do widzów młodszych ode mnie o dekadę, niee, o jeszcze więcej, to mam zgrzyt. Historia opowiada o grupie nastolatków, nieletnich przestępców, wysłanych w ramach kary na Ziemię w celu kolonizacji. Nuklearna wojna zniszczyła naszą planetę, ludzie żyją na statku kosmicznym. Co dalej? Trudno mi powiedzieć, bo chociaż zwykle gdy zaczynam jakiś serial, staram się dać mu szansę i obejrzeć chociaż jeden sezon, to tutaj wytrwałam jakieś 15-20 minut. Adresowany jest do młodszych nastolatków i chyba przypadnie im do gustu, starszym może wydać się zbyt prosty, kiczowaty, „dziecinny”. Nie będę pisać nic więcej, bo po prostu nie wytrwałam. A może ktoś z Was go zna i ma odmienne zdanie, może warto było poczekać na rozwój akcji? 



„Belfer” , serial, sezon 1




„Belfer” nie był specjalnie złym serialem, a fakt że jest to produkcja polska oczywiście trochę podnosi jego rangę - w końcu udało nam się nakręcić coś, co ludzie oglądają, o czym rozmawiają w pracy. Ale nie jest to też serial wybitnie dobry – ogląda się go miło do pewnego momentu, ale później jest coraz gorzej. Nauczyciel języka polskiego, Paweł Zawadzki (Maciej Stuhr), przyjeżdża do maleńkiego miasteczka na rozpoczęcie roku szkolnego. Trafia w sam środek tragicznych wydarzeń – w niewyjaśnionych okolicznościach zginęła jedna z uczennic. Jako osoba z zewnątrz nauczyciel traktowany jest jak osoba obca, niedopuszczana do lokalnych tajemnic i układów. Jednak detektywistyczna żyłka, a także pewne osobiste powiązanie (o czym dowiadujemy się później) sprawiają, że bohater obieca sobie za cel wyjaśnienie sprawy i odnalezienia zabójcy. Każdy z bohaterów ma trochę za uszami, więc pojawia się parę błędnych tropów. Sama ofiara również nie była kryształowa – świadczyć ma o tym m.in. jej romans z żonatym mężczyzną. Ale gdy w historię zostają jeszcze wmieszane gangsterskie porachunki, wydaje się już tego za dużo. Rozwinięcie całej zagadki jest dosyć abstrakcyjne, uszyte na siłę. Jakby ktoś naoglądał się za dużo amerykańskich seriali kryminalnych i chciał je przenieść w realia polskie, które po prostu są inne. Za dużo tej brawury i sensacyjności, która daje efekty przeciwne do zamierzonych. Właściwie oprócz pytania „kto zabił”, nie pojawiają się żadne inne. Brak wątków pobocznych, mogących uratować ten serial. Wydaje mi się, że twórcy tak bardzo bali się, że ich historia będzie zwyczajna, że podkolorowali ją za bardzo. Dramaturgię w kryminałach podnosi jednak sam sposób prowadzenia śledztwa, odkrywania kart, zadawania pytań, a nie sensacja, bliska kiczu.

Plusem jest fakt, że serial mimo wszystko ogląda się dobrze i jak na naszą rodzimą produkcję trzyma poziom. W porównaniu do przecenionego „Belle Epoque” (dałam radę obejrzeć tylko 1 odcinek i nawet nie chcę tego komentować) nie jest źle. Wydaje mi się nawet, że sięgnę po kolejny sezon.

A czy Wy trafiliście ostatnio na jakieś seriale, przez które trudno było Wam przebrnąć?

2 komentarze:

☞ Agata 📚 Bookstagram on 19 czerwca 2017 14:02 pisze...

No coś Ty, ja Expanse oglądałam tylko dla Millera <3 Dla mnie najlepsza postać rodem z filmów noir. Strasznie mi go brakuje w drugiej serii, która jest słabsza od pierwszej o niebo (kosmos;)

Ja nie mogę przebrnąć przez nową Anię... Porażka totalna. mam już dosyć cynizmu świata i chyba ta "mocna" bohaterka się nie udała; chociaż mi jej żal, to jakoś nie potrafię się nią zachwycić, a poprzednia Ania po prostu była Anią z książki i potrafiła ująć za serce widza.

Alicja S. on 22 czerwca 2017 15:50 pisze...

Nie mam czasu na oglądanie seriali, więc nawet nie ogarniam tych tytułów :D

Prześlij komentarz

 

Po drugiej stronie... Copyright © 2014 Dostosowanie szablonu Salomon